1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Afrykańscy imigranci w Niemczech: Czy są mile widziani?

Kate Hairsine
19 grudnia 2022

Niemcy planują złagodzenie prawa imigracyjnego, a imigranci z Afryki mają nadzieję na podwójne obywatelstwo. W rozmowach z DW opowiadają o swoich doświadczeniach w Niemczech, o uprzedzeniach i biurokracji.

https://p.dw.com/p/4LCIM
Mo z Ghany prowadzi sklep spożywczy w Karlsruhe
Mo z Ghany prowadzi sklep spożywczy w KarlsruheZdjęcie: Kate Hairsine/DW

W supermarkecie M&D Afro-Caribbean w Karlsruhe, średniej wielkości mieście w południowo-zachodnich Niemczech, klientów zazwyczaj nie brakuje. Przychodzą po fufu, bataty i inne zachodnioafrykańskie specjały tu sprzedawane.

Ten sklep to dodatkowe zajęcie 42-letniego Mohammeda ze stolicy Ghany Akry, który woli nie ujawniać swojego nazwiska. Pracuje na pełny etat w pobliskiej fabryce Daimlera, która produkuje luksusowe samochody marki Mercedes. Sklep prowadzi jego żona Faustina, także z Ghany. To zajęcie pozwala jej jednocześnie doglądać czwórkę swoich dzieci.

– Fajnie jest być w Niemczech – mówi Mo, jak lubi być nazywany. Jest pełen uznania dla niemieckiego systemu ubezpieczeń społecznych i ubezpieczenia zdrowotnego, docenia też niemiecką dyscyplinę i porządek. – Jak żyć w Europie, to najlepiej w Niemczech – zapewnia.

Ale nie zawsze było mu tu łatwo. Mo wybrał Niemcy, bo żył w nich już jego wujek, który ponad 20 lat temu przybył tu jako uchodźca polityczny. Początkowo walczył z biurokracją związaną z uzyskaniem dokumentów i pozwolenia na pracę, co jego zdaniem Niemcy mogliby poprawić. Nauka niemieckiego była dlań „bardzo, bardzo trudna”. W tamtych czasach nie było żadnych bezpłatnych kursów językowych jak te, które teraz miasto udostępnia nowym imigrantom.

Napiętnowani przez stereotypy

Do tego, jak twierdzi, Niemcy mają pewne uprzedzenia wobec Afrykanów, zwłaszcza mężczyzn.

– Gdy widzą czarnoskórego, od razu myślą, że musi być głupi – mówi Mo w rozmowie z DW. – Przepraszam, że używam tego słowa, ale gdy większość z nich widzi czarnoskórego, to myśli, że jest on uchodźcą lub sprzedaje narkotyki.

Ubiegający się o azyl w Erding koło Monachium (2016). Procedury azylowe często trwają długo
Ubiegający się o azyl w Erding koło Monachium (2016). Procedury azylowe często trwają długoZdjęcie: CHRISTOF STACHE/AFP

Niemcy, kraj liczący prawie 84 milionów ludzi, ma tak naprawdę mało afrykańskich imigrantów. W 2021 roku było tu zarejestrowanych zaledwie 450 tysięcy osób z Afryki Subsaharyjskiej, z zastrzeżeniem, że ta liczba nie uwzględnia tych, którzy przyjęli niemieckie obywatelstwo. Kiedy Mo przybył 20 lat temu do Niemiec, było ich jeszcze mniej. Oficjalnie mieszkało tu zaledwie 164 tysięcy Afrykanów subsaharyjskich.

Kiedy Mo mieszkał na wsi pod Karlsruhe, policja często go zatrzymywała, żeby zobaczyć jego dokumenty lub sprawdzić, czy zapłacił za zakupy w swojej torbie. Raz musiał zdjąć ubranie podczas kontroli narkotykowej, co uznał za „bardzo, bardzo krępujące”.

Ostatnio policja przyszła do jego supermarketu, ponieważ ktoś uznał za podejrzane to, że Afrykanie stoją na zewnątrz na chodniku, „są głośni i rozmawiają przez swoje telefony.” – Mają złe nastawienie do do nich, widzą w nich złych ludzi – mówi Mo.

Według badań przeprowadzonych w 2018 roku jedna trzecia Afrykanów mieszkających w Niemczech zgłaszała, że jest źle traktowana lub wykorzystywana. To wskaźnik znacznie wyższy niż w większości innych państw członkowskich Unii Europejskiej. Wielu mówiło też, że szukając pracy lub mieszkania czują się dyskryminowani z racji swojego pochodzenia.

Doświadczenia Mo na miejscu pracy są jednak, jak podkreśla, pozytywne. Nie ma wrażenia, żeby rzucał się w oczy w zakładzie, w którym ramię w ramię ze sobą pracują ludzie z wielu narodowości. A kontrakt z Daimlerem, jedną z największych niemieckich firm, sprawia, że jest lubiany przez agencje pośrednictwa pracy, które widzą w nim dobrego pracownika.

Rosnące zróżnicowanie

Delicia Hofmann z RPA mieszka tuż przy drodze do afrokaraibskiego sklepu. Swojego niemieckiego męża, który odwiedził RPA w 1996 roku, poznała zaledwie dwa lata po tym, jak ten kraj wybrał na prezydenta Nelsona Mandelę w pierwszych wyborach po czasach apartheidu. W tym czasie, jak mówi, dla pary międzyrasowej było w RPA „bardzo nieprzyjemnie”. Dlatego przeniosła się do Niemiec, gdzie wzięli ślub.

Obcokrajowcy w Niemczech
Obcokrajowcy w Niemczech

Jako absolwentka uniwersytetu, która miała to szczęście nauczyć się niemieckiego w szkole w Stellenbosch, mieście oddalonym 50 kilometrów na wschód od Kapsztadu, Hofmann szybko znalazła pracę w zakładowym funduszu emerytalnym, w dziale obsługi klienta. Była wtedy pierwszą czarną osobą pośród ośmiuset pracowników firmy.

– Ludzie patrzyli na mnie z jakąś ciekawością. Widziałam to, ale nie czułam się ani dziwnie, ani komicznie – mówi, dodając, że prawdopodobnie jej jako kobiecie było w Niemczech łatwiej, ponieważ czarni mężczyźni są traktowani inaczej. – Czułam się zazwyczaj mile widziana, ale po latach zdałam sobie sprawę, że działo się tak dlatego, ponieważ umiałam mówić po niemiecku.

Trochę jej to jednak zajęło, żeby nabrać pewności siebie i „pokazać” swoją afrykańskość poprzez noszenie stosownych ubrań lub chusty na głowie.

W miarę jak Karlsruhe i Niemcy stają się coraz bardziej międzynarodowe i otwarte, Delicia Hofmann czuje się „jeszcze bardziej pozytywnie” nastawiona do życia tutaj. Nieco ponad jedna piąta z trzystu tysięcy mieszkańców Karlsruhe, to ludzie urodzeni za granicą. – Czuję, że większość jest tu na to otwarta. I że też widzą potrzebę zmian – mówi Hofmann.

Jednym z największych plusów życia w Niemczech jest dla niej swoboda poruszania się, którą jako kobieta nie cieszyłaby się, gdyby wróciła do RPA. – Naprawdę doceniam możliwość wychodzenia z domu i przebywania na ulicy oraz świadomość, że jestem naprawdę bezpieczna, nawet gdy późnym wieczorem wracam rowerem do domu – mówi. – Jazda na rowerze to dla mnie prawdziwy luksus – dorzuca.

Spór o podwójne obywatelstwo

Do Niemiec ma jednak jeden wielki żal, który podziela także Mo z afrokaraibskiego sklepu. Niemcy nie pozwalają na podwójne obywatelstwo ludziom z państw nienależących do Unii Europejskiej, poza sąsiadującą Szwajcarią.

Zarówno Mo, jak i Hofmann odmawiają oddania paszportów państw ich urodzenia w zamian za paszport niemiecki. – Wiem, że to tylko kawałek papieru, ale to kawałek papieru, który jest związany z moim dziedzictwem – mówi Hofmann.

Obecny rząd obiecał zezwolić na wielokrotne obywatelstwo w ramach szeroko zakrojonej rewizji niemieckich przepisów imigracyjnych, na co Delicia czeka z niecierpliwością. – Wtedy będę mogła powiedzieć: „OK, teraz jestem obywatelką Niemiec”. Ponieważ ja czuję się w Niemczech jak w domu i chciałabym mieć również prawo do głosowania – dodaje.

Czekanie na papiery

Zaledwie trzy przecznice od afrokaraibskiego supermarketu, kilku mężczyzn siedzi na kanapie u fryzjera w One-Love Afro Barber Shop. Czekają na strzyżenie. Jednym z nich jest 24-letni Waham z Erytrei. Od siedmiu lat mieszka w Niemczech. Uciekł przed drakońskim obowiązkiem służby wojskowej w swoim kraju.

Zakład fryzjerski „One-Love Afro” w Karlsruhe to popularne miejsce spotkań młodych Afrykańczyków
Zakład fryzjerski „One-Love Afro” w Karlsruhe to popularne miejsce spotkań młodych AfrykańczykówZdjęcie: Kate Hairsine/DW

Przed przyjazdem do Niemiec przebywał we Włoszech, ale uważa, że tutaj jest lepiej, ponieważ jest więcej możliwości pracy i nauki. A poza tym może chodzić na lekcje niemieckiego organizowane przez miasto.

Nie rozumie natomiast, dlaczego Niemcy tak komplikują Erytrejczykom i innym ubieganie się o azyl. Republika Federalna marnuje ich umiejętności, ponieważ pozostając w biurokratycznym zawieszeniu nie mogą pracować. A tymczasem połowa niemieckich firm twierdzi, że musiała w tym roku ograniczyć działalność, ponieważ nie mogła zatrudnić pracowników. – W Niemczech jest mnóstwo pracy, ale ci, którzy nie mają odpowiednich dokumentów, nie mogą pracować. To bez sensu – uważa Waham.

Życie bez rodziny

W ramach reformy prawa imigracyjnego niemiecki parlament uchwalił ustawę obniżającą biurokratyczne bariery w systemie azylowym. Dla osób, które przez co najmniej pięć lat żyły w Niemczech na podstawie zezwolenia na „pobyt tolerowany”, przewiduje ona ścieżkę prowadzącą do uzyskania stałego pobytu.

Ale nawet jeśli tym, którzy już tu są, będzie łatwiej pracować, Waham wciąż przestrzega przed szukaniem azylu w Niemczech. Ostrzega, że system łączenia rodzin tu nie działa, i dodaje, że zna wielu Erytrejczyków, którzy latami czekają na pozwolenie na przyjazd swoich żon lub dzieci.

Zgodnie z niemieckim prawem posiadający azyl uchodźcy mogą sprowadzać do Niemiec swoich partnerów i dzieci. Jednak Erytrejczycy często nie są w stanie uzyskać od własnego rządu dokumentów, które potwierdzają te więzi rodzinne. – Życie jest tu trudniejsze bez żony, bez dzieci, bez rodziny – mówi Waham.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>