1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ukraina chce do NATO, a wschodnia flanka więcej wojsk

6 czerwca 2023

Na bratysławskim szczycie Bukareszteńskiej Dziewiątki (B9) prezydenci państw wschodniej flanki NATO obiecali Ukrainie nowy polityczny format, który doprowadzi do jej członkostwa w Sojuszu. Ale Ukraina chce więcej.

https://p.dw.com/p/4SH4f
Szczyt Bukaresztańskiej Dziewiątki B9, z udziałem prezydentów państw wschodniej flanki NATO w Bratysławie
Szczyt Bukaresztańskiej Dziewiątki B9, z udziałem prezydentów państw wschodniej flanki NATO w BratysławieZdjęcie: Michaela Rihova/CTK Photo/IMAGO

O stosowne, dramatyczne tło dla szczytu w słowackiej stolicy zatroszczyli się sami Rosjanie wysadzając dziś w nocy Kachowkę – elektrownię i tamę na Dnieprze. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w wystąpieniu skierowanym do prezydentów państw wschodniej flanki Sojuszu, przypomniał, że obszar, na którym Kachowka się znajduje, Rosja okupowała przez ponad rok. – Wysadzenie jej z zewnątrz, przez ostrzał, byłoby fizycznie niemożliwe – uważa Zełenski, który nie ma wątpliwości, że Kachowka została zaminowana przez Rosjan w czasie okupacji, a teraz zdalnie wysadzona.

O przygotowaniach do zatopienia w ten sposób całego regionu poniżej zapory media donosiły już w listopadzie ubiegłego roku, kiedy rosyjskie wojska znalazły się tam w trudnej sytuacji. Ale były to bardziej spekulacje niż konkretne informacje. W każdym razie do oczekiwanej katastrofy wówczas nie doszło.

Nowa Kachowka. Wysadzona tama na Dnieprze

Ekobójstwo na Dniestrze

Przemawiając do prezydentów B9 Wołodymyr Zełeński wysadzenie Kachowki nazwał największą od dziesięcioleci katastrofą ekologiczną wywołaną przez człowieka, a Rosję określił mianem najbardziej niebezpiecznego terrorysty świata.

– Rosja zdetonowała ekologiczną bombę masowego rażenia. To jest prawdziwe ekobójstwo! – podkreślił prezydent Ukrainy, używając słowa „ecocide” utworzonego ponad pół wieku temu przez amerykańskiego biologa Arthura Galstona, które ma oznaczać dokonywane z premedytacją zniszczenia środowiska naturalnego. 

Zełenski przypomniał, że na obszarze dotkniętym powodzią spowodowaną atakiem żyło przed wojną co najmniej sto tysięcy ludzi, a do dziś zostało ich tam kilkadziesiąt tysięcy. Ich ewakuacja już się zaczęła. Ale to dopiero początek nieszczęścia. – Zbiornik Kachovka był źródłem wody pitnej dla milionów ludzi. Teraz zostają im tylko cysterny. Wyobraźmy je sobie w miastach liczących dziesiątki lub setki tysięcy mieszkańców – powiedział prezydent Ukrainy, dziękując tym wszystkim, którzy już potępili ten atak terrorystyczny, i dodał, że Ukraina powiadomiła o nim Radę Bezpieczeństwa ONZ i zwróci się do każdego, kto jest w stanie doprowadzić do prawnego i sprawiedliwego rozliczenia Rosji za ten terror.

Ukraina chce do NATO

Głównym celem strategicznym Ukrainy jest jednak, poza wygraniem wojny, rozciągniecie nad krajem parasola bezpieczeństwa, czyli członkostwo w Sojuszu Północnoatlantyckim. – Na tegorocznym szczycie NATO w Wilnie przyjdzie czas, aby pokazać, że deklarowane i rzeczywiste wartości NATO nie różnią się od siebie – mówił w tym kontekście Zełenski do prezydentów B9. – Konieczne jest ostateczne ustalenie, że Ukraina będzie członkiem NATO, a do tego może dojść tylko poprzez zaproszenie Ukrainy do przyłączenia się do NATO – powiedział chwilę później. Nie ulega wątpliwości, że ukraiński prezydent chciałby, żeby jego kraj to zaproszenie otrzymał na lipcowym szczycie w Wilnie.

Ale w deklaracji podpisanej w Bratysławie, szefowie państw wschodniej flanki Sojuszu nie wspomnieli o tym ani słowem, a jedynie wsparli aspiracje i „decyzję z Bukaresztu (z 2008 roku) o tym, że Ukraina pewnego dnia stanie się członkiem NATO”. Zapowiedzieli też „nowy format polityczny, który doprowadzi Ukrainę do członkostwa w Sojuszu, gdy pozwolą na to warunki”. Podczas konferencji prasowej na zakończenie szczytu B9 prezydent Rumunii Klaus Iohannis przypomniał, że już podczas ubiegłotygodniowego szczytu Europejskiej Wspólnoty Politycznej z prezydentem Zełenskim w Mołdawii podpisana została deklaracja zapowiadająca, że komisja NATO-Ukraina zostanie przekształcona w radę. To zapewne będzie oznaczać podniesienie współpracy na wyższy poziom, ale Iohannis nie mówił, na czym ta transformacja ma polegać i jedynie wyraził nadzieję, że rada zostanie zaproszona na szczyt w Wilnie.

Bratysławską dyskusję o członkostwie Ukrainy w NATO podsumowała gospodyni szczytu, prezydentka Słowacji Zuzana Czaputová: – Rozmawialiśmy o tych możliwościach po tym, gdy wojna się skończy – mówiła. I dodała, że dziś państwa B9 są za umocnieniem stosunków z Ukrainą, jeśli chodzi o konkretną, praktyczną pomoc, ale i o zbliżenie polityczne. – Nie uważamy tego za rozszerzanie, czy rozpychanie się NATO w kierunku Rosji, ale przede wszystkim za zapewnienie gwarancji państwom, które już są członkami Sojuszu, że Rosja swoją ekspansywnością nie połknie kolejnych państw w swoim sąsiedztwie i nie przybliży do nas swoich granic.

Będzie nie tylko powojenna Ukraina

– Dobrze zostało już wyjaśnione, dlaczego powinniśmy popierać Ukrainę. I naprawdę nie ma znaczenia, co myślicie o Ukrainie, bo to jest kwestia zasad. Jeśli chcemy żyć w wolnych, demokratycznych społeczeństwach, w taki sposób, jaki nam odpowiada, po prostu nie mamy innego wyjścia. Bo jeśli pozwolimy Rosji zyskać przewagę w tym konflikcie, prędzej czy później go przegramy – mówił w Pradze prezydent Czech Petr Pavel, swego czasu żołnierz numer jeden Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Pavel przypomniał, że NATO wielokrotnie próbowało komunikować się i współpracować z Rosją. I te wszystkie próby kończyły się niepowodzeniem. Teraz należy zacząć się zastanawiać, co zrobić z Rosją. – Bo będzie nie tylko powojenna Ukraina, ale i powojenna Rosja. A my musimy jeszcze przed końcem wojny mieć jasność, jakie będziemy nasze wspólne podejście do Rosji – podkreślił.

Dolny próg, a nie pułap

Oprócz samej wojny Rosji przeciw Ukrainie ważnym tematem rozmów szefów państw flanki wschodniej była wynikająca z niej kwestia potrzeby wzmocnienia ich bezpieczeństwa. W podpisanej w Bratysławie deklaracji wyrazili oni nadzieję, że obietnica inwestowania dwóch procent produktu krajowego brutto (PKB) w obronę stanie się na szczycie w Wilnie dolnym progiem, a nie pułapem tych wydatków. „I wzywamy wszystkich sojuszników, żeby się do tego także zobowiązali”, dodali.

Warto w tym kontekście przypomnieć, że według niemieckiego portalu statystycznego Statista.de w 2022 roku tylko 9 z 29 państw członkowskich NATO wydawało na obronność dwa lub więcej procent PKB, w tym Polska (2,42 procent), kraje bałtyckie i Słowacja, a Rumunii zabrało jedynie jednej setnej punktu procentowego. W pozostałej dwudziestce znalazły się nie tylko obecne w Bratysławie Czechy, Węgry i Bułgaria, ale też Niemcy (1,44 procent PKB, jednak z obietnicą kanclerza Scholza zastrzyku w wysokości stu miliardów euro w najbliższych latach) i Francja (1,90).

Ten dolny, dwuprocentowy próg wydatków powracał w wystąpieniach kolejnych szefów państw Bukareszteńskiej Dziewiątki. – My powtarzamy cały czas, (że) przede wszystkim powinniśmy tak działać, żebyśmy mogli to bezpieczeństwo w jak największym stopniu zapewnić sobie sami, każde z naszych państw członkowskich – mówił prezydent RP Andrzej Duda. – Choć oczywiście dla nas wszystkich niezwykle ważny jest artykuł 5 (Traktatu Waszyngtońskiego) i kwestia kolektywnej obrony – dodał natychmiast.

Więcej NATO na wschodniej flance

– Cieszymy się z tego, że są w Polsce obecne oddziały armii amerykańskiej – mówił chwilę później polski prezydent, podkreślając, że w trakcie rosyjskiej inwazji na Ukrainę właśnie amerykańska obecność na wschodniej flance NATO była niezwykle ważnym czynnikiem stabilizującym. – Jesteśmy wdzięczni amerykańskim sojusznikom za bardzo szybką reakcję i przemieszczenie dodatkowych sił do naszej części Europy – powiedział i zaanonsował, że podczas polskiej prezydencji w Unii Europejskiej w 2025 roku postulat zacieśnienia więzi euroatlantyckich będzie jednym z jej priorytetów.

Andrzej Duda oczekuje, że na lipcowym szczycie Sojuszu w Wilnie zapadną decyzje o zwiększeniu sojuszniczej obecności na wschodniej flance. – Mamy ją w ogromnym stopniu od szczytu NATO w Warszawie, ale chcemy, aby się zwiększyła. Chcemy, aby w miejsce batalionowych grup bojowych, pojawiły się brygadowe grupy – powiedział prezydent, przypominając, że ten postulat pojawił się już na ubiegłorocznym szczycie w Madrycie. –  My, jako Bukareszteńska Dziewiątka, chcielibyśmy, żeby ta obecność brygadowych grup bojowych była obecnością stałą. Aby to nie było (jedynie) uzupełnienie sił w sytuacji zagrożenia.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>