1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
PolitykaWęgry

Europosłowie przeciw węgierskiej prezydencji w UE

1 czerwca 2023

Parlament Europejski zakwestionował zdolność rządu Viktora Orbana do kierowania Radą UE w 2024 roku. Ale europoselskie protesty na razie wywołują głównie zniecierpliwienie wśród unijnych rządów.

https://p.dw.com/p/4S4A4
Viktor Orban
Viktor OrbanZdjęcie: Olivier Matthys/AP/dpa/picture alliance

Kwestia półrocznej prezydencji Węgier w Radzie UE stała się najgorętszym tematem przyjętej we wtorek (1.06.2023) rezolucji „w sprawie naruszania zasad państwa prawnego i praw podstawowych na Węgrzech oraz zamrożonych funduszy UE”, którą poparło 442 europosłów przy 144 głosach przeciw (33 wstrzymało się od głosu). – Parlament Europejski zastanawia się, w jaki sposób Węgry będą w stanie wiarygodnie wypełnić to zadanie w 2024 roku, skoro nie przestrzegają przepisów prawa UE, wartości podstawowych [zapisanych w traktacie UE], ani zasady lojalnej współpracy. Zwraca się do Rady UE o jak najszybsze znalezienie odpowiedniego rozwiązania.

Przypomina, że Parlament Europejski może przedsięwziąć odpowiednie środki, jeśli takie rozwiązanie nie zostanie znalezione – głosi kluczowy zapis dzisiejszej uchwały.

– Duża większość w Parlamencie Europejskim poparła naszą rezolucję kwestionującą zdolność rządu Orbana do poprowadzenia prezydencji w Radzie w 2024 roku. Nie możemy pozwolić, by na czele UE stanął autokrata! – komentował niemiecki polityk Zielonych Daniel Freund, współautor rezolucji o Węgrzech.

Rola uczciwego pośrednika

Jednak europarlament nie ma uprawnień do narzucania Radzie UE porządku zmian na jej czele, czyli kolejnych prezydencji. A wśród państw Unii obecnie przeważa duża niechęć do podważania prawa, a jednocześnie obowiązku Budapesztu do przewodnictwa unijnego. Pomimo że Rada UE m.in. głosuje w procedurze „pieniądze za praworządność” za zamrożeniem dostępu do funduszy UE, co dotknęło Węgry już w grudniu zeszłego roku. I z Viktorem Orbanem u władzy można sobie łatwo wyobrazić, że Węgrzy – jako prezydencja – będą odpowiedzialni zarówno za postępowanie z artykułu siódmego wobec samych siebie, jak i za „pieniądze za praworządność”. Ale jeśli jakiś kraj kierujący Radą UE stawiałby opór przed umieszczeniem konkretnych punktów (np. dotyczących praworządności) w porządku obrad, to zgodnie może być do tego przymuszony przez większość krajów UE współdziałających z Komisją Europejską.

– Prezydencja w Radzie UE to wymagająca rola uczciwego pośrednika w wysiłkach na rzecz interesów Unii jako całości. Oczekujemy, że wszystkie państwa członkowskie będą w stanie udźwignąć ten ciężar odpowiedzialności – tak minister Peter Kullgren, przemawiając w imieniu obecnej, czyli szwedzkiej prezydencji w Radzie UE, dystansował się podczas wczorajszej debaty w Parlamencie Europejskim od pomysłów odebrania rządowi Orbana przewodnictwa w 2024 roku. Wśród części unijnych dyplomatów widać też pewne zniecierpliwienie wchodzeniem przez europosłów w „organizacyjne zagadnienia” nieswojej instytucji.

Niemcy wątpią w Węgrów

Dotychczas tylko Niemcy publicznie wyraziły wątpliwości co do Węgier na czele Rady UE przy okazji wtorkowych obrad (30.05.2023) ministrów ds. UE, którzy m.in. przeprowadzili wysłuchania Polski i Węgier w ramach artykułu siódmego.

– Mam wątpliwości co do tego, w jakim stopniu Węgry będą w stanie poprowadzić udaną prezydencję w Radzie – powiedziała dziennikarzom Anna Luehrmann, niemiecka minister ds. UE, odnosząc się do naruszania przez Węgry praworządności i chwiejnego stanowiska co do mocnego poparcia dla Ukrainy. Holenderski minister spraw zagranicznych Wopke Hoekstra znacznie łagodniej wskazał, że „Węgry muszą zająć się obawami” europosłów, którym on sam musi się dopiero „przyjrzeć”.

Natomiast węgierska minister Judit Varga odrzuciła inicjatywę europosłów jako „nonsens” i oskarżyła ich o szkodzenie europejskiej demokracji.

– Węgry powinny już współpracować z Hiszpanią [która obejmie prezydencję w lipcu], a my oczekujemy neutralności i bezstronności – powiedziała francuska minister Laurence Boone. I kwestia węgierskiej prezydencji nie została we wtorek w ogóle podniesiona na forum wszystkich ministrów w Radzie UE. – Nie sądzę, aby istniała wola i powód, aby o tym dyskutować. Rotacyjna prezydencja jest zapisana w traktacie. Nie chodzi o promowanie agendy krajowej, ale o reprezentowanie 27 krajów Unii – tłumaczył niedawno zachodni dyplomata z kraju zwykle ostro dopominającego się poszanowania rządów prawa.

W przeszłości zatwierdzony wcześniej przez Radę UE porządek kolejnych prezydencji zmienił się tylko przy okazji akcesji Chorwacji do Unii. A także Wielka Brytania sama zrezygnowała z prezydencji w 2017 roku po brexitowym referendum z 2016 roku, a jeszcze przed rzeczywistym wyjściem Londynu z UE w 2020 roku.

Czym jest Rada UE

Rada UE, w której 27 państw Unii jest reprezentowanych przez swych ministrów (z różnych resortów w zależności od tematyki obrad), to drugi – obok europarlamentu – unijny „współprawodawca”. Nowe unijne przepisy (proponowane przez Komisję Europejską) muszą być w przeważającej większości zatwierdzone przez te obie instytucje. Jednak w politycznej rzeczywistości Unii to Rada UE gra dominującą rolę w legislacyjnym duecie z europarlamentem. W niektórych dziedzinach – jak podatki – rola Parlamentu Europejskiego jest ograniczona przez unijne traktaty tylko do konsultacji z europosłami albo – jak w przypadku nakładania sankcji – europosłowie pozostają zupełnie poza procesem decyzyjnym.

Główną rolą prezydencji w Radzie UE, którą teraz sprawuje Szwecja (po niej Hiszpania od lipca tego roku, następnie Belgia, po której czas na Węgry w drugim półroczu 2024 roku oraz Polskę w pierwszym półroczu 2025 roku), jest prowadzenie obrad oraz żmudne koordynowanie negocjacji na poziomie ministrów, a także przygotowujących ich obrady ambasadorów oraz ekspertów z 27 krajów członkowskich. Wyjątkiem są sprawy zagraniczne i dotyczące obronności, w których przypadku posiedzenia Rady UE prowadzi szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.

Oczekiwanie na wybory w Polsce

Czas węgierskiej, ale i polskiej prezydencji będzie zapewne dość jałowy legislacyjnie, bo przypadnie na początek kadencji nowej Komisji Europejskiej i Parlamentu Europejskiego. Jeśli apele o zablokowanie Orbana zostaną odrzucone, na co się stanowczo zanosi, to europosłowie mogą węgierską prezydencję marginalizować, uderzając w jej prestiż i znaczenie polityczne. – Jeśli Rada postawi przed nami autokratę, to nie będziemy brać udziału w tych debatach – zapowiadał Freund. Istotnie, obecność przedstawiciela prezydencji podczas debat Parlamentu Europejskiego nie jest nieodzowna, więc może po prostu nie być zapraszany.

Holenderska liberałka Sophie in ‘t Veld już uprzedziła, że dostępu do mównicy w Parlamencie Europejskim podczas węgierskiej prezydencji należałoby odmówić również samemu premierowi Orbanowi.

Temat polskiej prezydencji w Radzie UE – ze względu na tegoroczne wybory – nie jest na razie dyskutowany w Parlamencie Europejskim. Rząd Mateusza Morawieckiego rozpoczął już pierwsze techniczne przygotowania do „polskiego półrocza” w Radzie UE.