1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

BASF sprzedaje udziały w dwóch chińskich spółkach

Dagmara Jakubczak opracowanie
10 lutego 2024

W chińskiej prowincji Sinciang znajduje się wiele fabryk, które zaopatrują międzynarodowe koncerny z Zachodu. Koncern BASF zdecydował się na radykalne posunięcie.

https://p.dw.com/p/4cFvL
Deutschland | BASF
Zdjęcie: Uwe Anspach/dpa/picture alliance

BASF wyciąga wnioski z zarzutów dotyczących łamania praw człowieka wobec chińskich spółek joint venture należących do tego niemieckiego przedsiębiorstwa chemicznego. Firma zrezygnuje ze wspólnych przedsięwzięć w Ujgurskim Regionie Autonomicznym Sinciang i wycofa się przez to całkowicie z tego obszaru, jak podało jej kierownictwo.

Proces sprzedaży udziałów w dwóch wspólnych przedsięwzięciach z chińskimi firmami Markor Chemical i Markor Meiou Chemical w Korli został rozpoczęty już w czwartym kwartale 2023 roku „z innych powodów”. Niemiecka korporacja twierdzi obecnie, że „zostanie on przyspieszony”. Niedawno opublikowane materiały na temat jej chińskiego partnera joint venture zawierały poważne zarzuty, „które wskazują na działania niezgodne z wartościami BASF”.

BASF posiada udziały w spółkach Markor Chemical Manufacturing i Markor Meiou Chemical, które produkują 1,4-butanodiol (BDO) w mieście Korla w prowincji Sinciang. Ten półprodukt chemiczny służy jako materiał wyjściowy do produkcji poliestrów, poliamidów i poliuretanów. W 2013 roku BASF podpisał umowy z Markor Chemical w sprawie utworzenia dwóch spółek joint venture, w których ma on około połowy udziałów. Produkcję BDO rozpoczęto w 2016 roku.

W ubiegłym tygodniu drugi program niemieckiej telewizji publicznej ZDF i tygodnik „Der Spiegel” informowały, że firma Markor Chemical była znacznie bardziej zaangażowana w system ucisku muzułmańskiej mniejszości ujgurskiej, niż wcześniej sądzono. Jej pracownicy uczestniczyli w systemie kontroli i represji zorganizowanym przez funkcjonariuszy Komunistycznej Partii Chin, w wyniku czego wielu Ujgurów zostało uwięzionych.

Trudne stosunki niemiecko-chińskie

Zarząd BASF oświadczył, że traktuje te informacje bardzo poważnie i że koncern nie miał wcześniej żadnej wiedzy na temat takich działań. Firma zwróciła także uwagę, że najnowsze doniesienia na ten temat odnoszą się do chińskich spółek partnerskich obu spółek joint ventures, a nie do nich samych. BASF nie ma żadnych dowodów, „że pracownicy dwóch spółek joint ventures w Korli byli zamieszani w łamanie praw człowieka”.

Kierownik ds. portfela inwestycyjnego Janne Werning z Union Investment wyjaśniła: „Z zadowoleniem przyjmujemy fakt, że BASF chce wycofać się z tego kontrowersyjnego regionu. Kwestia łamania praw człowieka jest bardzo ważna także dla inwestorów”.

Obecność BASF w Chińskiej Republice Ludowej pozostanie niezmieniona. Niemiecki koncern chemiczny oświadczył, że „w pełni trzyma się” swojej działalności biznesowej i planowanych inwestycji w Chinach. BASF buduje obecnie nowy zakład produkcyjny w prowincji Guangdong za kwotę do 10 miliardów dolarów.

W prowincji Sinciang znajdują się liczne fabryki zaopatrujące międzynarodowe firmy, w tym także duże zachodnie marki. W przeszłości również Volkswagen spotykał się z zarzutami dotyczącymi pracy przymusowej w jednym z jego zakładów w Chinach. W grudniu ubiegłego roku Volkswagen oświadczył, że przeprowadzona kontrola nie przyniosła żadnych dowodów na poparcie takich twierdzeń.

Rząd USA zakazał importu towarów wyprodukowanych w całości lub w części w prowincji Sinciang. Rząd w Pekinie odrzuca wszelkie zarzuty i twierdzi, że jego działania w tym regionie służą "walce z ekstremizmem i lepszemu jego rozwojowi".

(RTR, AFP/jak)

Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!